Dynamit w Dolomitach!

Pierwszego dnia naszej przygody od razu w pełni zanurzymy się w niezwykłej atmosferze Dolomitów. Sella Ronda, na którą się wybierzemy, to pętla, obejmująca cztery łagodne podjazdy: Passo Sella, Passo Gardena, Passo Pordoi i Passo Campolongo. Trasa wije się spokojnie, po podjazdach następują często krótkie zjazdy, sprawiając, że całość nie jest zbyt przeciążająca. No i te widoki! Wprost przepiękne - podczas jazdy będziemy się dużo rozglądać!  Łączna długość to około 55 km, z sumą przewyższeń przekraczającą 2000 metrów.

Drugi dzień w Dolomitach to niezapomniana przygoda na jednej z najbardziej wymagających tras w regionie. Podjazd Passo Fedaia od strony Canazei to wyzwanie zarówno fizyczne, jak i mentalne, a także okazja do podziwiania niesamowitych krajobrazów Dolomitów.  zaczyna się w Canazei i prowadzi w stronę szczytu o wysokości 2057 m n.p.m. Charakterystyczna dla tej trasy jest jej długość wynosząca około 14 km i strome nachylenia, które w wielu miejscach osiągają wartości powyżej 10%. Średnie nachylenie wynosi około 7,6%, co czyni go jednym z bardziej wymagających podjazdów w okolicy. W górnych partiach podjazdu znajdują się serpentyny, które oferują spektakularne widoki na otaczające szczyty oraz lodowiec Marmolada.

Dzień transferu i odpoczynku. Po śniadaniu przejedziemy busem do Bormio, gdzie po zakwaterowaniu w Ostello Alpino w godzinach popołudniowych wybierzemy się na  rundę regeneracyjną nad piękne surowym, górskim pięknem jezioro Cancano.

Czwartego dnia wybierzemy się na Passo Gavia, kolejny podjazd często obecny na trasie Giro d’Italia, o długości 25 km, średnim nachyleniu 5,6% i wysokość 2616 m n.p.m. Musimy przyznać, że to jedna z najbardziej spektakularnych tras, jakie znamy - skalne amfiteatry, ośnieżone szczyty, krystalicznie czyste jeziora… Te zdumiewające widoki skutecznie odwracają uwagę od wymagających warunków drogi.

Tego dnia czeka na nas… Stelvio, ach Stelvio! Legenda, ikona ikon, jeden z najwyższych podjazdów w Alpach. Szalona droga, wijąca się w górę 48-oma gęstymi serpentynami. Tutaj na chwilę zapomnimy o widokach i wszystkich innych życiowych sprawach - będziemy tylko my, szosa i stawiane przez nią wymagania -  24 kilometry o średnim nachyleniu 7,4% i niesamowitej wysokości 2758 m n.p.m. Nie musimy od razu powtarzać wyczynu Fausto Coppiego, który w 1953 roku zdobył tu słynne zwycięstwo, a jego rekordowy czas utrzymywał się przez wiele lat - samo pokonanie Stelvio będzie dla nas wielkim zwycięstwem!

Ostatniego dnia naszej przygody nie zwalniamy tempa. Wręcz przeciwnie - przed nami Passo Mortirolo,  trudny podjazd, znany ze swojego nachylenia 10,8% na długości 12,2 km z maksimum sięgającym 18% - na szczęście istnieje też alternatywna droga, a my podejdziemy do zadania taktycznie, unikając morderczych ataków i rozkładając mądrze siły. Pod koniec trasa się wypłaszcza i ostatnie obroty kół podczas wyjazdu przyniosą nieco ulgi - oraz wieeeelką satysfakcję, którą świętować będziemy podczas ostatniej nocy pobytu w Bormio.